Moje zmagania z planowaniem posiłków
Każdy z nas ma zabiegany tydzień – praca, obowiązki domowe, czas z bliskimi… Listę można ciągnąć w nieskończoność. Przyznam się, że jeszcze parę lat temu planowanie posiłków było dla mnie dość abstrakcyjnym pojęciem. Najczęściej kończyło się na zamawianiu jedzenia na wynos lub jedzeniu czegokolwiek, co znalazłem w lodówce. Pewnego dnia jednak, po kolejnej z rzędu pizzy, postanowiłem wziąć się w garść i coś zmienić. I okazało się, że planowanie posiłków nie musi być aż takie trudne!
Zaczynam od harmonogramu
Na początku każdego tygodnia siadam na chwilę z kartką papieru i planuję posiłki na nadchodzące dni. Stawiam na prostotę – śniadania, które można przygotować w 5 minut, szybkie obiady i kolacje, które wymagają minimalnego wysiłku. Ustalając harmonogram, biorę pod uwagę dni, kiedy wiem, że będę miał mniej czasu. To może być wtorkowy wieczór, kiedy mam spotkanie, lub piątek, gdy zawsze jakoś wszystko się przeciąga.
Zakupy z głową
Nigdy nie byłem fanem chodzenia po supermarkecie bez celu. Dlatego teraz, zanim pójdę na zakupy, robię listę potrzebnych produktów. To pomaga mi unikać impulsowych zakupów i trzymać się planu. Dzięki liście wiem, że nie zabraknie mi składników na posiłki, które zaplanowałem. A co więcej, zaoszczędzam czas – dokładnie wiem, na które półki muszę się udać.
Przygotowanie wcześniej
Przygotowanie niektórych elementów posiłków wcześniej to prawdziwy game changer. Na przykład, w niedzielę wieczorem gotuję większą ilość ryżu czy kaszy, a także obieram i kroję warzywa. Dzięki temu później, w tygodniu, mogę wrzucić te komponenty do potrawy i mam gotowy obiad w 15 minut. Zdziwiłbym się, ile czasu potrafi zaoszczędzić taki prosty trik!
Dania jednogarnkowe – moje odkrycie
Nie ma nic lepszego, niż danie jednogarnkowe po ciężkim dniu pracy. Wszystko wrzucasz do garnka, zostawiasz na ogniu na określony czas, a potem już tylko cieszysz się gotowym posiłkiem bez stosu brudnych naczyń. Moim ulubionym daniem jest chilli con carne, ale staram się eksperymentować i co jakiś czas wypróbowuję nowe przepisy.
Mrożenie na ratunek
Mrożenie jedzenia to coś, co odkryłem całkiem niedawno, a co znacząco ułatwiło moje życie. W wolnej chwili przygotowuję większą ilość obiadu czy kolacji i mrożę na później. To świetna opcja na dni, kiedy naprawdę nie ma się czasu ani ochoty na gotowanie. Po prostu wyciągam coś z zamrażarki i w parę minut mam ciepły posiłek.
Małe, ale skuteczne zmiany
Podsumowując, planowanie i przygotowywanie posiłków w zabieganym tygodniu naprawdę nie musi być trudne. Wystarczy kilka prostych zmian, trochę organizacji i odrobina motywacji, by cieszyć się zdrowym jedzeniem bez stresu. Cieszę się, że odważyłem się spróbować i wiem, że teraz mogę dzielić się tymi doświadczeniami z innymi. Spróbujcie, a może Wasze tygodnie staną się odrobinę mniej zabiegane!