Początki mojej drogi
Moja przygoda z odchudzaniem rozpoczęła się kilka lat temu. Zmotywowany chęcią lepszego zdrowia i wyglądu, postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Jak większość ludzi, na początku skupiałem się głównie na liczbach na wadze. Jednak dość szybko zrozumiałem, że to nie jedyny ani nawet najlepszy sposób na mierzenie postępów. Waga może być zdradliwa, zwłaszcza gdy uwzględnimy zmiany w masie mięśniowej i zatrzymywanie wody. Dlatego zacząłem szukać innych sposobów monitorowania mojego postępu.
Metoda centymetrów
Pierwszym krokiem poza wagą było wprowadzenie mierzenia obwodów ciała. Kupiłem miarkę krawiecką i co tydzień, o tej samej porze, mierzyłem obwód talii, bioder, klatki piersiowej i ud. To niesamowite, jak wiele dają takie regularne pomiary. Były dni, kiedy waga stała w miejscu, ale miarka pokazywała, że ubyło mi centymetrów w talii. Te małe zwycięstwa dodawały mi motywacji do dalszej pracy.
Zdjęcia z progresu
Innym narzędziem, które okazało się bardzo pomocne, są zdjęcia. Robienie zdjęć co miesiąc pozwalało mi wizualnie śledzić zmiany w moim ciele. Czasem trudno dostrzec progres, patrząc na siebie w lustrze każdego dnia, ale porównując zdjęcia z różnych miesięcy, nagle zacząłem zauważać realne różnice. To działało jak dodatkowy zastrzyk motywacji.
Ubrania jako miernik
Kolejnym narzędziem były… moje własne ubrania. Mam w szafie kilka par jeansów, które kiedyś były na mnie za ciasne. Postanowiłem, że będą one moim wyznacznikiem postępu. Co kilka tygodni próbowałem je założyć i sprawdzić, jak się w nich czuję. Kiedy w końcu udało mi się je zapiąć bez większego wysiłku, byłem w siódmym niebie. To była taka drobna, ale niezwykle znacząca nagroda za ciężką pracę.
Kondycja i siła
Odkryłem również, że warto mierzyć postępy poprzez kondycję i siłę. Zacząłem biegać i znacząco poprawiłem swoje wyniki czasowe na stałych dystansach. Na początku ledwo dawałem radę przebiec kilometr, ale z biegiem czasu dystans i tempo zaczęły się poprawiać. Również na siłowni z radością obserwowałem, jak z tygodnia na tydzień jestem w stanie dźwigać coraz większe ciężary. To była dla mnie znakomita miara postępu, której nie da się zobaczyć na wadze.
Samopoczucie
Na koniec, ale co najważniejsze, zacząłem zwracać uwagę na swoje samopoczucie. Rano budziłem się bardziej wypoczęty, miałem więcej energii w ciągu dnia, a i humor jakby lepszy. Ostatecznie dobrze wyglądające ciało to jedno, ale poczucie zdrowia i energii to prawdziwa nagroda. Nie ma nic cenniejszego niż dobre samopoczucie, a często to właśnie ono jest najlepszym wskaźnikiem postępów w odchudzaniu.
Dlatego, jeśli ktoś pyta mnie teraz, jak mierzyć sukces w odchudzaniu, mówię o wielu różnych sposobach – od centymetrów, przez zdjęcia, ubrania, kondycję, aż po samopoczucie. Wszystkie te elementy razem tworzą pełny obraz mojej podróży i pomagają mi upewnić się, że jestem na właściwej drodze.