Jak stres wpływa na przybieranie na wadze?
Cześć wszystkim! Dziś chciałem podzielić się moimi przemyśleniami na temat stresu i jego wpływu na przybieranie na wadze. Nie wiem jak Wy, ale ja wiele razy odczuwałem, że życie bywa przytłaczające – praca, rodzina, rachunki… lista jest długa. Ilekroć czuję, że tracę kontrolę, mój organizm przechodzi na autopilocie w tryb “jedz, by poczuć się lepiej”. Tak, to te okropne wieczory z chipsami i lodami przed telewizorem. Brzmi znajomo?
Mechanizm “stres – waga”
Zacznijmy od tego, dlaczego w ogóle stres i waga są ze sobą powiązane. Kiedy jesteśmy zestresowani, nasze ciało produkuje hormon zwany kortyzolem. Kortyzol sam w sobie nie jest zły, bo pomaga nam radzić sobie w trudnych sytuacjach. Problem pojawia się, gdy jego poziom jest stale podwyższony. W takim przypadku możemy zauważyć zwiększony apetyt, zwłaszcza na tłuste i słodkie potrawy. Dlaczego? Ponieważ te produkty w krótkoterminowej perspektywie poprawiają nastrój. Niestety, to również prowadzi do gromadzenia się tłuszczu, zwłaszcza wokół brzucha.
Moje zmagania z trybem “zajadania stresu”
Powiem Wam, że nie jestem wyjątkiem od reguły. W przeszłości, kiedy w pracy się nawarstwiało i czułem, że potrzebuję oddechu, zamiast biegać czy wyżyć się na siłowni, wybierałem lodówkę. Mówię to z pełną świadomością i choć teraz z tym walczę, wciąż czasem wpadam w tę pułapkę. To jest walka, ale z czasem nauczyłem się pewnych sztuczek, które mi pomagają. Poniżej dzielę się moimi strategiami na zredukowanie napięcia.
1. Medytacja i ćwiczenia oddechowe
Medytacja to coś, co kiedyś wydawało mi się zbyt “mistyczne”, ale teraz praktykuję regularnie. Nawet 5-10 minut skupienia na oddechu robi ogromną różnicę. Proste ćwiczenia oddechowe pomagają mi uspokoić umysł i zresetować dzień. Wypróbujcie – na początku może być dziwnie, ale warto dać temu szansę.
2. Aktywność fizyczna
Nie jestem maniakiem siłowni, ale zacząłem doceniać, jak ruch wpływa na moje samopoczucie. Czasem to bieg, czasem rower, a innym razem szybki spacer. Każdy ruch się liczy i pomaga zredukować poziom kortyzolu. Plus, zawsze można to połączyć z dobrą muzyką i przyjemnymi widokami, co jest dodatkowym bodźcem.
3. Zbilansowana dieta
Oczywiście nie da się całkiem uniknąć tych apetycznych smakołyków, ale nauczyłem się, że lepsze planowanie posiłków czyni cuda. Więcej warzyw, mniej przetworzonej żywności – czuję, jak moja energia rośnie, kiedy dobrze się odżywiam. Czasem po prostu dobrze jest przygotować sobie zdrową przekąskę na napad wilczego głodu.
4. Sen
Brzmi prosto, ale odpowiednia ilość snu potrafi czynić cuda. Zauważyłem, że kiedy jestem wyspany, mam mniejszą skłonność do podjadania. Staram się zawsze kłaść o tej samej porze i dbać o jakość mojego odpoczynku. To takie małe rzeczy, które robią dużą różnicę.
5. Rozmowy i wsparcie
Czasem najlepszym lekarstwem na stres jest zwykła rozmowa. Mam kilku przyjaciół, którym mogę się zawsze wygadać. Dobre wsparcie to coś bezcennego. Znalezienie ludzi, z którymi możemy podzielić się problemami, naprawdę pomaga, zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
To wszystko, czym chciałem się dziś podzielić. Pamiętajcie, że chodzi o małe kroki ku większej zmianie. Jakikolwiek sposób wybierzecie, najważniejsze jest, aby nie poddawać się i dbać o siebie. Trzymam kciuki za Wasze poczynania!